Etnologia.pl
O serwisie
Zadaniem, jakie stawiamy przed sobą, jest uwolnienie etnologii z jej akademickiej niedostępności; wykazanie, jak daleko i szeroko poza mury uczelni może sięgać ...
czytaj...
Etnologia.pl poleca
Robert YoungPostkolonializm
Young dokonuje przeglądu kulturowych, społecznych i ...
Etnologiczne spojrzenie na rzeczywistość
Serwis etnologiczny
Europa
Mężczyzna z perspektywy kobiety. Studium empiryczne z postkołchozowej wsi ukraińskiej [1].
Płeć jest częścią naszej tożsamości, którą rzadko poddajemy refleksji. Uważam wręcz, że bardzo często w sytuacjach - nazwałabym ekstremalnych - kiedy stajemy się obiektem przemocy, molestowania czy dyskryminowania dochodzi u nas do refleksji i próby autoanalizy swojej pozycji. Jest rzeczą naturalną, że nad pewnego rodzaju oczywistościami - takimi jakimi w moim pojęciu jest płeć, nie zastanawiamy się. Dopiero w momencie, kiedy zostają podważone nasze własne sądy i wyobrażenia o sobie samych i zazwyczaj ktoś z zewnątrz w nie ingeruje zaczynamy sobie uświadamiać własne granice.
Moja płeć - moja fizyczność stała się moim głównym narzędziem za pomocą którego poznawałam rzeczywistość kulturową wsi w ukraińskich Karpatach Wschodnich. Przed wyjazdem nie przypuszczałam, że to właśnie fakt bycia kobietą zdeterminuje praktycznie całkowicie mój obraz badanej społeczności. Tak jak zasygnalizowałam powyżej - tutaj - "u siebie" płeć nie stanowiła przedmiotu mojej refleksji - w tym sensie, że nie zastanawiałam się nad istota moich relacji z innymi kobietami czy z mężczyznami, gdzie są granice poza które wychodzić już nie mogę? Jaka jest moja pozycja w domu? Na uczelni? I w końcu jaka jest siła moich gestów, czy mimiki? Co więcej, miałam o sobie bardzo konkretne wyobrażenie o tym jaką osobą/kobietą jestem.
Przedmiotem niniejszej pracy jest ukazanie pozycji i roli mężczyzny w społecznej rzeczywistości postkołchozowej wsi ukraińskiej. Jednak jak sygnalizuję to już powyżej nie jest to możliwe bez pokazania kim ja byłam pośród mieszkańców wsi, jaką miałam pozycję - a tym samym "jak patrzyłam na tamtejszego mężczyznę"? Co więcej - w dużym stopniu - to właśnie moje relacje z lokalnymi kobietami pokazały mi, jaka jest moja pozycja wśród nich, kim jest kobieta w tej społeczności i w relacji zwrotnej - gdzie umieszczony w niej jest mężczyzna. Zanim jednak przejdę do omówienia moich relacji z członkami społeczności wiejskiej kilka słów muszę powiedzieć przede wszystkim o przyjętej przeze mnie metodologii badań, jak i samym miejscu ich przeprowadzenia.
Dyscyplinę jaką jest antropologia kulturowa bardzo ciężko jest jednoznacznie zdefiniować. Zupełnie inaczej widziana jest ona na Zachodzie [2] inaczej na naszym rodzimym gruncie [3]. Ogólnie możemy przyjąć, iż w polskiej tradycji antropologia uwikłana jest głównie w pisanie (są tu studia krytyczne nad kulturą). Jako nauka akademicka przynależy do Wydziałów Historycznych. Na wspomnianym Zachodzie - wygląda to zgoła odmiennie. Antropologia definiowana jest głównie przez pryzmat określonej praktyki badawczej. Wzorując się tu na takich współczesnych badaczach jak K. Hastrup (2008) czy C. Shore (1999) antropologię rozumiem jako naukę badającą zachowania nawykowe grupy - oczywiste dla niej, a nieoczywiste dla antropologa. Tym samym definiuję ją poprzez specyficzne doświadczenie badań terenowych podczas których stykamy się z obcą nam rzeczywistością i właśnie ten moment "zetknięcia" próbujemy dalej opisać i zinterpretować. Tym samym - sami siebie czynimy narzędziami badawczymi [4]. Z tej perspektywy antropologia jest naukę społeczną. Poniższą pracę umieszczam poniekąd w tradycji badań nad Gender Studies, czyli studiów nad społecznie i kulturowo konstruowana płcią [5]. Najbardziej bowiem interesują mnie aspekty tego, co to znaczy być mężczyzną i kobietą (i jakie relacje między nimi zachodzą) w rzeczywistości wsi, którą badałam. Ze względu jednak na objętość poniższej pracy postanowiłam zrezygnować z całego teoretycznego zaplecza tej niezwykle interesującej koncepcji, a bardziej skupić się na praktyce - opisie co to znaczy działać jak mężczyzna czy kobieta, a inaczej mówiąc - jak te kategorie działają w "terenie"?
Foto: Karolina Koziura, sierpień 2006, Libuchora, wesele
|
Kolejnym ważnym elementem do zdefiniowania jest tytułowa "postkołchozowość", określana częściej mianem "postsocjalizmu" [6]. Terminami tymi współcześnie - głównie na Zachodzie określa się społeczno - kulturową rzeczywistość obszarów byłego bloku sowieckiego będącymi obecnie w czasie transformacji ustrojowej i przekształceń idących w kierunku Zachodniego pojęcia demokracji i kapitalizmu. Badacze zajmującymi się postsocjalizmem największą uwagę skupiają wokół opisywania "przegranych" transformacji - ludzi, którzy w wyniku przekształceń stracili pracę, nie mogą odnaleźć się w nowej rzeczywistości i poniekąd są spadkobiercami przeszłych sposobów działania. Stąd w moim pojęciu postsocjalizm cechują takie elementy jak: bezrobocie, duży odsetek ludzi utrzymujących się z "nielegalnych" źródeł dochodu, niski poziom edukacji, alkoholizm czy idący zatem kryzys tożsamości dotykający poziomu jednostki, rodziny czy społeczności lokalnej. Z tej perspektywy - Libuchora - miejsce moich badań wydaje się być wzorcowym przykładem.
Oddalona o 50 km od najbliższego miasta (tj. rejonowego miasta Turki) w samym sercu Karpat - tuż u stóp najwyższego szczytu Pikuja (1408 m n.p.m.) z naszej perspektywy powinna być centrum turystycznym i kulturalnym regionu. Tak jednak nie jest. Sami turyści pojawiają się tu rzadko - głównie ze względu na słabą infrastrukturę - brak tu drogi dojazdowej (przez wioskę prowadzi ubita droga, która w czasie deszczu zamienia się w rzekę), brak też miejsc noclegowych i usługowych związanych z turystyką. Nie ma tutaj zresztą praktycznie żadnych miejsc pracy - nie licząc szkoły, biura sielskiej rady (czyli miejscowego wójta) i małego tartaku. Jak na 2400 mieszkańców to niewiele. Pozostali utrzymują się w zasadzie nie wiadomo z czego. Część dostaje zapomogi od państwa (głównie na dzieci-stąd jedna z przyczyn dla których w Libuchorze jest ciągły przyrost naturalny), pozostali pracują w lesie przy wyrąbie drzewa i zajmują się handlem paliwem. Jest to część tzw. "czarnego rynku" Libuchory - o którym wszyscy miejscowi wiedzą, ale Ci przyjezdni niekoniecznie. Nie jest to bowiem "widzialna" część rzeczywistości tej wsi. W większym stopniu jest nią ogromna ilość ponad 15 sklepów, jaka znajduje się na jej terenie - mało jednak kto wie, że jedynie dwa zarejestrowane są jako legalne.
Do Libuchory po raz pierwszy trafiłam w sierpniu 2006 roku jako uczestnik wyprawy Bojko2006 [7]. Wówczas zamieszkałam w domu wójta i jego rodziny. Przez około trzy tygodnie moje życie podyktowane było rytmem dnia moich domowników. Razem z nimi spożywałam posiłki, niejednokrotnie pracowałam, jak i bawiłam się. To właśnie interakcje między zarówno samymi domownikami, jak i moje z nimi stanowiły przedmiot moich pierwszych analiz. To również Pani Ania - moja gospodyni była swoistym odźwiernym do społeczności lokalnej. Drugi raz odwiedziłam Libuchorę razem z moim ówczesnym partnerem w kwietniu 2008 roku podczas Świąt Wielkanocnych. Jak postaram się wykazać później fakt, że przybyłam ponownie już w męskim towarzystwie - całkowicie zmienił moją pozycję wśród Libuchorzan.
"Obserwacja nigdy nie jest neutralna; spojrzenie zawsze kierowane jest z konkretnego punktu widzenia" (Hastrup, 2008). Aby pełniej zrozumieć sieć relacji i zależności między płciami w tej społeczności lokalnej - koniecznym jest określenie dalej za K. Hastrup własnego wyobrażenia na temat grupy - jak i mojej wśród nich percepcji. Bowiem w pierwszej kolejności to właśnie z nimi musiałam się zmierzyć.
Początkowo w Libuchorze - miejscowe kobiety wydawały mi się być bardzo sprawczymi jednostkami - zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej. Nie tylko pod względem tego, że w obu tych sferach wydawały się być bardziej widoczne niż mężczyźni - chodziły na zakupy, sprzedawały na targu, zajmowały się gospodarstwem domowym, ale były też po prostu głośniejsze. Przykładowo w domu w którym zamieszkałam mężczyźni nie byli praktycznie widoczni. Wychodzili wcześnie rano i przychodzili wieczorem na posiłek. Podczas rozmów z kobietami to właśnie one zdawały się być aktywniejsze i dominujące w relacjach z mężczyznami. Wydawać by się mogło, że ci drudzy są poniekąd wycofani. Jednak dopiero późniejsze obserwacja określonych praktyk sprawiła, ze uświadomiłam sobie w jakim błędzie tkwiłam początkowo.
Z drugiej jednak strony jak umieściłabym siebie w relacjach z miejscowymi? Zacznijmy od tego, że sama siebie uważałam za dosyć rezolutną młodą osobę. Zresztą już samodzielny wyjazd na Ukrainę traktowałam jako bardzo odważny. Te cechy jednak (uważane przeze mnie raczej za moje zalety) Libuchorzanie potraktowali jako największe wady. Okazywało się bowiem później (niejednokrotnie boleśnie dla mnie) że Polki uchodzą tu za kobiety "dość lekkich obyczajów". Przyjeżdżają same w góry, palą papierosy, piją alkohol w tym czasie kiedy ich Libuchorskie rówieśniczki mają dzieci i rodziny. Wchodząc z takim wyobrażeniem o mnie do grupy, początkowo natrafiłam na duże opory zwłaszcza miejscowych kobiet, które nie rozumiały dlaczego przyjechałam tu sama, czego właściwie szukam i czy w końcu nie będą ze mną same problemy. Z kolei dla miejscowych mężczyzn stałam się przedmiotem molestowania pod kierunkiem którego co rusz pojawiały się propozycje współżycia seksualnego czy zamążpójścia. Co zresztą doprowadziło do mojego późniejszego zamknięcia się przed społecznością i szybką chęcią wyjazdu.
Foto: Karolina Koziura, sierpień 2006, Libuchora, budowa drogi
|
Po tak zarysowanej mojej pozycji w grupie chciałabym przejść do opisu konkretnych relacji panujących zarówno w sferze prywatnej jak i publicznej i obrazu mężczyzny, jaki się z niego wyłania.
Jak wspomniałam powyżej mężczyźni są praktycznie wyłączeni ze sfery domowej. Stanowi ona dominantę kobiet. Przykładem jest tutaj moja gospodyni pani Ania, która pracowała w lokalnym punkcie medycznym jako pielęgniarka. Jednak charakter jej pracy mogłabym określić raczej jako trzy zmianowy [8]. Mam tu na myśli fakt, że rano wychodziła do pracy, wracała do domu w okolicach popołudniowych, po czym szła do kolejnej pracy, jaką było zajmowanie się gospodarstwem domowym. Następnie do jej obowiązków należało gotowanie obiadu dla domowników. Jedynie w okresie letnim pomagała jej w zajęciach córka. Tymczasem jej mąż - wójt Pan Mikołaj - wychodził rano do biura i wracał późnym wieczorem - podobnie syn (obu nie obchodziły żadne z prac domowych). Jednak ku mojemu zdziwieniu mimo, że dom był sferą aktywności kobiet, to właśnie mężczyźni znajdowali się w jego centrum. Kiedy przychodzili z pracy automatycznie cała uwaga skupiała się wokół nich. Siadali przy stole i kazali sobie (tonem dość agresywnym) podać obiad. Kiedy syn gospodarzy - chłopak w moim wieku stawał rano nigdy nie zaścielał za sobą łóżka - zawsze natomiast tonem agresywnym kazał to robić starszej siostrze. Początkowo nie rozumiałam dlaczego godzi się ona na takie traktowanie i zawsze czułam się nieswojo w takich sytuacjach. Podobnie agresywnie zachowywał się wobec matki niejednokrotnie rozkazując jej (ponownie agresywnie) np. zaszycie guzika. Pani Ania widząc moje zdziwienie sytuacją i w moim pojęciu bezczelnością syna zawsze kwitowała, że pewnie nie chciałabym mieć takiego męża. Z kolei Pan Mikołaj w domu pojawiał się w ogóle rzadko. Ciekawym jest, ze to właśnie on zgodził się na moje zamieszkanie z rodziną (nie konsultując tego faktu z żoną) po czym w ogóle się mną nie interesował - zostawiając cały "problem" jakim byłam początkowo na barki swojej żony. Pan Mikołaj zjawiał się jedynie wieczorami kiedy przychodząc pijany (po załatwieniu swoich interesów) rzucał żonie na stół plik banknotów.
Kim zatem byłam w domu moich gospodarzy? Początkowo miałam status gościa - poniekąd nie kobiety. Najlepiej zobrazuje moją myśl cytatem z notatnika terenowego, jaki prowadziłam [9].
-
[...] Pan Mikołaj wrócił z pracy. Rzucił na stół zwinięty plik banknotów z komentarzem, że zrobił świetny interes i przyniósł mnóstwo pieniędzy. Podszedł do szafki i wyciągnął butelkę z samohonem. W tym momencie przyszedł syn, razem usiedli do stołu każąc podać sobie zakuske. W pewnym momencie Pan Mikołaj spojrzał na mnie i spytał czy chce spróbować bo pewnie nigdy nie piłam samohonu. Osłupiałam. Nagle cała uwaga domowników (w kuchni znajdowała się Pani Ania i Svieta [jej córka]) skupiła się na mnie. W sumie to czemu nie [pomyślałam], ale zaraz - kobiety w ogóle nie siedzą przy stole, im nikt nie proponuje alkoholu. Dlaczego? Pan Mikołaj jest coraz bardziej nachalny. Co mam zrobić? Przysiąść się i zachować jak mężczyzna? Czy wycofać się jak kobieta?
Wówczas postanowiłam poprosić o pomoc Panią Anię i zasłaniając się nią tym samym nie spróbowałam alkoholu [10]. Nie dziwić może tym samym fakt, że dzień później, kiedy Pan Mikołaj wrócił z pracy i każąc podać sobie obiad przez córkę. W pewnym momencie spojrzał na mnie i tonem rozkazujący (i z lekkim uśmieszkiem) krzyknął: "no Karolina zrób mi kawy!!!" Byłam zaskoczona tonem wypowiedzi padającej w moim kierunku, jak i samym faktem, że każe mi się coś zrobić. Do tej pory byłam w domu traktowana raczej jako gość. Większym jednak dla mnie zdziwieniem był fakt, że w pewnym momencie wstałam i zrobiłam mu kawę, dopiero po fakcie zastanawiając się nad całą sytuacją.
Jak już wspomniałam moim odźwiernym do społeczności lokalnej była Pani Ania - moja gospodyni. To ona podała mi pierwsze reguły zachowywania się w jej obrębie. Ponownie aby lepiej to zobrazować posłużę się przykładem z notatnika.
To był mój drugi dzień pobytu w domu.
-
[...] Pani Ania przysiadła się do mnie i zaczęłyśmy rozmawiać, o tym co robię, kim jestem etc. Czułam się trochę jak na przesłuchaniu. W pewnym momencie spytała się mnie czy palę papierosy? Oniemiałam! Co to za pytanie? Co ją to interesuje? I zaraz kolejne... co mam odpowiedzieć? Postanowiłam bezpiecznie odpowiedzieć, że trochę [w tym czasie byłam nałogowym palaczem]. Na to odpowiedziała mi - dosyć agresywnie, że W TEJ WSI DZIEWCZĘTA NIE PALĄ - tylko te lekkich obyczajów to robię i ona wolałaby żebym tego nie robiła! Od tego czasu za każdym razem kiedy chciałam zapalić sytuacja ta była dla mnie bardzo stresująca, nie chciałam, żeby ktokolwiek to widział.
Podobne zasady podała mi Pani Ania odnośnie chociażby picia alkoholu. Myślałam początkowo, że pewnie w dużym stopniu przesadza, jednak obserwując zachowania dziewcząt podczas zabaw oraz wesela ze zdumieniem zauważyłam, że rzeczywiście nie piją one alkoholu. Co więcej zazwyczaj cała uwaga mężczyzn skupiona była na mnie i chęci spojenia mnie alkoholem. Zwłaszcza podczas wesela sytuacja ta stała się dla mnie bardzo niebezpieczna. Kiedy jeden z mężczyzn stał się wobec mnie bardzo natarczywy mimo mojej odmowy zarówno przebywania z nim, picia alkoholu czy tańczenia. To go jednak nie zniechęciło i dopiero interwencja Pani Ani uchroniła mnie od nieprzyjemnych konsekwencji.
Sugeruje powyżej tym samym, iż moja percepcja mężczyzn w sferze publicznej była dla mnie wyjątkowo trudna. Raz ze względu na fakt, że wielokrotnie byłam przedmiotem drwin, żartów czy wręcz molestowania - co sprawiło, że dla własnego bezpieczeństwa unikałam kontaktu z nimi - dwa z prostego faktu, że mężczyzn bardzo ciężko jest w ogóle spotkać. Libuchora to dość długa - ciągnąca się na 14 km łańcuchówka, brak tu swoistego centrum w którym gromadzą się ludzie. Owe centra to podwórka określonych gospodarzy gdzie mężczyźni wykonują swoją pracę. Z tego poziomu mojej znajomości społeczności - stricte męskim światem Libuchory jest właśnie owa wspomniana nielegalna wycinka drzew w lesie czy handel paliwem. Do tego świata nie zostałam jednak dopuszczona.
Kolejnym aspektem mojego życia w Libuchorze jaki chciałabym opisać to mój drugi przyjazd w 2008 roku już z partnerem. Sama bowiem byłam zdziwiona tym, jak zostałam potraktowana. Moja gospodyni - mimo moich zaprzeczeń stwierdziła - że przyjechałam z mężem i z uznaniem dodała, że "nie sądziła iż wyjdę za mąż wcześniej niż jej córka". Nagle stałam się dla niej partnerem do rozmowy - uznała mnie za równą sobie. Tym bardziej było to dla mnie dziwne gdyż podczas całego mojego wcześniejszego pobytu bardzo walczyłam o uznanie i akceptacje Pani Ani, czego wydawało mi się iż nie osiągnęłam. Oczywiście nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że jako "obcy" - osoba z zewnątrz społeczności byłam już oswojona, chociażby moi domownicy wiedzieli już z kim mają do czynienia. Jednak uważam, że to właśnie fakt, że przyjechałam z mężczyzną sprawił, że moja pozycja w grupie automatycznie wzrosła. Nagle okazało się, że osoby które dawniej mnie obrażały i uprzedmiotowiały teraz mają do mnie więcej szacunku i raczej unikają kontaktów ze mną. Wydawać by się mogło, że drzwi społeczności otwierają się przede mną.
Foto: Karolina Koziura, sierpień 2006, Libuchora
|
Obraz libuchorskiego mężczyzny jaki wyłania się z powyższych opisów: pełnego agresji - zwłaszcza w płaszczyźnie seksualnej, dominującego nad kobietami, sprawczego, będącego głównym żywicielem rodziny wokół którego zorganizowana jest cała aktywność kobiet, nie jest pewnym statycznym modelem płci w tej społeczności. To co starałam się wykazać przez całą moją pracę jest fakt, iż obraz ten powstał jako efekt percepcji młodej 21 letniej studentki z Polski. Zapewne gdyby relacje te opisał mężczyzna zupełnie inaczej wyglądał opis. Co więcej, zapewne gdybym dzisiaj przeprowadziła podobne badania - mój obraz z pewnością by się zmienił. Wychodząc bowiem z wspomnianej koncepcji społecznie i kulturowo konstruowanej płci - mężczyzna czy kobieta to nie jest stały uniwersalny model. Płeć raczej wyraża się w działaniu, tego jakich zachowań jesteśmy uczeni już od najmłodszych lat naszej enkulturacji [11] i dalej jak ustawiamy swoje wzajemne pozycje. Z tego względu najważniejszym moim postulatem jest zawsze bardzo dokładne określenie i reflektowanie nad tym, jaką pozycję sami zajmujemy względem grupy i jakie mamy wzajemnie o sobie wyobrażenia. Zwłaszcza w badaniu takich "delikatnych" w moim pojęciu zagadnień jakim jest płeć. I nie ma z tego punktu widzenia znaczenie, czy jako kobieta mam gorzej prowadząc badania - a mężczyźni wydawać by się mogło z reguły maja lepszą sytuację. Dopiero stopień autorefleksji i autoanalizy badacza świadczy o jego świadomości prowadzonych pytań i stawianych dalej pytań.
Przypisy:
1. Artykuł jest wynikiem mojego udziału w konferencji: Mężczyzna w literaturze, kulturze i językach Słowian Wschodnich zorganizowanej dnia 24 kwietnia 2009 roku przez Instytut Filologii Słowiańskiej UMCS w Lublinie.2. Mam tu na myśli głównie brytyjsko-amerykański kontekst uprawiania dyscypliny, gdzie zresztą ona powstała i rozwijała się najprężniej.
3. W tym punkcie odwołuję się głównie do rodzimej etnografii warstwy chłopskiej społeczeństwa i kulturę ludową stanowiących bazę późniejszego rozwoju dyscypliny w kraju.
4. Wybraną przeze mnie tym samym metodę badawczą określiłabym za takimi badaczami jak (J. Clifford 1999, K. Hastrup 2006 oraz A. Chwieduk 2007) jako obserwację uczestniczącą. Zakłada ona doświadczanie badanej rzeczywistości poprzez trzy aspekty: naszej fizyczności, intelektu oraz emocji, które pozostają w silnym związku.
5. Tradycja Gender Studies jest koncepcją zrodzoną w latach 70. głównie na drodze krytyki feministycznej i w moim pojęciu wniosła olbrzymi wkład w tradycję nauki antropologicznej. Podważając dotychczasowe przekonanie o obiektywności nauki zdominowanej do tej pory głównie przez męski punkt widzenia.
6. Terminu tego używam za takimi antropologami zachodnimi jak: K. Verdery (2002), Ch. Hann (2002) czy D. Kideckel (2003.). W swoich pracach starają się oni redefiniować zachodni sposób myślenia zarówno o samym socjalizmie jak idących po nim przekształceniach w Europie Środkowo - Wschodniej. Ich koncepcja zrodziła się na kanwie długotrwałych badań terenowych przeprowadzonych w środowiskach wiejskich oraz zurbanizowanych głównie na terenie Rumunii (w przypadku K. Verdery i D. Kideckela oraz w Polsce, gdzie swoje badania prowadził m.in. Ch. Hann).
7. Wyprawa badawcza Bojko2006 zorganizowana przez Studenckie Koło Naukowe Etnologów UAM miała na celu z jednej strony poznanie współczesnej codzienności mieszkańców wsi karpackich oraz z drugiej zastosowanie w praktyce metody badawczej obserwacji uczestniczącej. Zakładała iż każdy z jej uczestników przez trzy tygodnie będzie mieszkać w domu razem z ukraińskimi gospodarzy w jednej badanej przez siebie wsi. Na podstawie badań powstała moja praca licencjacka: "Bojkowie w Libuchorze między etnografią XIX. i XX. wieku a współczesnością" obronioną w czerwcu 2008 roku.
8. Bardzo ciekawie pisze o problemie pracy kobiet w socjalizmie F. Pine w artykule "Retreat to the household? Gendered domains in postsocialist Poland" in: C. Hann (ed.), Postsocialism: Ideas, Ideologies and Practises in Eurasia, London: Routledge 2002
9. Notatki z dziennika przytaczam w oryginalnej pisowni.
10. Warto tu dodać, że to był pierwszy etap moich badań, kiedy starałam się zbudować z Panią Anią bliską więź i zależało mi na jej akceptacji mojej osoby.
11. Enkulturacja jest procesem synonimicznym do socjalizacji na gruncie społecznym. Zakłada ona proces nabywania kompetencji kulturowych przez jednostkę, uczenia się reguł postępowania i życia w jej obrębie (Z. Staszczak, "Słownik etnologiczny - terminy", Warszawa 1987).
Bibliografia:
- Chwieduk A., 2007, Jakiś czas po badaniach w Alzacji. Kilka myśli o możliwościach antropologicznego badania tożsamości grupowej i "realiach pogranicza" [w:] red. Robert Szwed, Dylematy tożsamości zbiorowych. Przyczynek do rozważań nad tożsamością ukraińską, polską i europejską, Lublin.
- Clifford J., 2004, Praktyki przestrzenne: badania terenowe, podróże i praktyki dyscyplinujące w antropologii [w]: red. M. Kempy, E. Nowicka, Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej. Kontynuacje
- Hann Ch., Humphrey C. and Verdery C., 2002, Introduction: postsocialism as a topic of anthropological investigation: in: C. Hann (ed.), Postsocialism: Ideas, Ideologies and Practises in Eurasia, London: Routledge
- Hastrup K., 2008, Droga do antropologii. Między doświadczeniem a teorią, Kraków.
- Kideckel D., 2003, Discourses of despair: labor and crisis in two Romanian regions in: C. Papa, G. pizza, F.M. Zerilli (eds), La ricera antropologica in Romania, Edizioni Scientifiche Italiiano
- Pine F., 2002, Retreat to the household? Gendered domains in postsocialist Poland in: C. Hann (ed.), Postsocialism: Ideas, Ideologies and Practises in Eurasia, London: Routledge
- Staszczak Z., 1987 "Słownik etnologiczny - terminy", Warszawa
- Shore C,. 1999 Fictions of fieldwork: depicting the "self" in ethnographic writing [w] Being There
Notka o autorze
Karolina Koziura - ur. w 1986 r. mgr etnologii i antropologii kulturowej. Studiowała w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM w Poznaniu (praca licencjacka: "Bojkowie w Libuchorze. Między etnografią XIX. i XX. wieku a współczesnością"; praca magisterska: "Zachodnia pomoc na Wschodnim gruncie. Tożsamość żydowskiej społeczności lokalnej Czerniowców wobec projektu NGO"). Obecnie doktorantka w Instytucie Kulturoznawstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Interesuje się antropologią postsocjalizmu, etnologią Europy Wschodniej (w szczególności Etnografią Ukrainy) oraz tożsamością małych grup, antropologią miasta oraz metodyką badań etnograficznych; od 5 lat prowadzi badania na Ukrainie (Karpaty Ukraińskie i Bukowina), od 2 lat współredaguje ukraińską gazetę uliczną "Prosto neba".
Galeria: Syberia - wśród wielkiej wody Bajkału i uśmiechniętych twarzy Buriatów
Jadąc koleją transsyberyjską ponad 5000 kilometrów na wschód od Moskwy docieramy do Autonomicznej Republiki Buriacja. Kraj to piękny, lesisty, jednak srogi. Zima trwa tutaj od października do maja a temperatury sięgają niekiedy poniżej 50 stopni Celsjusza.
Komunikaty
Etnologia.pl
czasopismem
Pragniemy poinformować, iż z dniem 31.03.2010 roku decyzją Sądu Okręgowego w Poznaniu Wydział I Cywilny strona internetowa www.etnologia.pl została zarejestrowana jako czasopismo pod tytułem Etnologia i wpisana do rejestru Dzienników i Czasopism Sądu Okręgowego w Poznaniu pod numerem RPR 2613.
Serwisy powiązane tematycznie
O Ludach Północy
Arktyka.org - informacje o rdzennych ludach zamieszkujących obszary Arktyki i terenów subarktycznych. Historia, kultura, teraźniejszość.
Indianie Ameryki Pn.
Indianie.org.pl - kultura, sztuka i tradycja Indian Ameryki Północnej - teksty, galerie fotografii, krótkie prezentacje filmowe i muzyka.