Etnologia.pl
O serwisie
Zadaniem, jakie stawiamy przed sobą, jest uwolnienie etnologii z jej akademickiej niedostępności; wykazanie, jak daleko i szeroko poza mury uczelni może sięgać ...
czytaj...
Etnologia.pl poleca
Robert YoungPostkolonializm
Young dokonuje przeglądu kulturowych, społecznych i ...
Etnologiczne spojrzenie na rzeczywistość
Serwis etnologiczny
MultiKulti
Tabloid - symbol upadku kultury?
I traktują was jak chłopców do bicia. W tym fałszywym przekonaniu widać poczucie wyższości,
które zawiera się w deklaracji: my jesteśmy lepsi, oni są gorsi. Ale to nieprawda, wszyscy się tabloidyzujemy - nie
tylko dzienniki, prasa, ale radio, telewizja, media elektroniczne.
Dorota Gawryluk, "Rzetelność jest najważniejsza"
"Super Express", 09.12.2009.
TL;DR - Too Long; Didn't Read
Przyjmuje się, iż poziom wiedzy ludzkości, który rozumiany jako całość mógł "objąć umysłem" jeden człowiek, został przekroczony kilka wieków temu - wraz z końcem epoki renesansu. Od tamtej pory "specjalizujemy" się w jej danym wycinku. Każdy z nas umie przecież korzystać z pilota do telewizora, aby go włączyć i wyłączyć oraz zmieniać kanały. Ale któż potrafi wyjaśnić dokładnie, na jakich zasadach telewizor odbiera przekaz z nadajnika, jak jest zasilany oraz dlaczego, dzięki urządzeniu niepodłączonemu bezpośrednio do drugiego, jesteśmy w stanie wpływać na to, co dzieje się na ekranie odbiornika?
Zwykły, szary człowiek jest bardzo często zagubiony, wręcz przytłoczony "szumem informacyjnym" i dynamiką życia społecznego, rozgrywającego się wokół [1]. Zygmunt Bauman w swoim eseju "Życie w pośpiechu, czyli wyzwania dla edukacji w epoce płynnej nowoczesności" bardzo ciekawie scharakteryzował ten problem - w "roju ludzkim" każdy musi wiedzieć i znać się na wszystkim, aby nie wypaść z ogólnie określonego kierunku działania [2]. Posunę się nawet dalej - musi wiedzieć, aby funkcjonować i żyć w dzisiejszym świecie. Do tego potrzebuje wiedzy i informacji.
Jak reaguje na tą sytuację nasz mózg? Pragnie jasnego, prostego i czytelnego przekazu. Chce, aby ktoś, kto w jego mniemaniu, zna się na danym zagadnieniu, wytłumaczył to prosto i zwięźle [3]. Bez zbędnych słów, zbyt trudnych określeń i oczywiście w miarę krótko i treściwie. Ma być "łatwo, szybko i przyjemnie". No i oczywiście dodatkowo "zabawnie". Istnieje akronim na ów nieprzezwyciężalny odruch ucieczki ze zbyt rozbudowanego wywodu: "TL;DR. Too Long; Didn't Read" - bardzo powszechny wśród użytkowników komunikatorów internetowych. "Zbyt długie; nie przeczytałem - podaj mi tą informację jeszcze bardziej zsyntezowaną". W niniejszej pracy postaram się zanalizować to zagadnienie i rozważyć, jaki wpływ ma ono na rozwój dzienników.
Na tym gruncie - coraz większego rozwoju popkultury i macdonaldyzacji społeczeństwa [4], mobilności człowieka oraz wzrostu tempa jego życia pojawiła się nowa forma prasy - tabloidy. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, iż korzenie tego zjawiska sięgają połowy XIX wieku, kiedy to w krajach anglosaskich narodziła się tzw. "żółta prasa" [5], "gadzinówki", zwane również w okresie międzywojennym w Polsce "pięciogroszówkami". Kto na przykład powiedziałby, iż pierwszą klasyfikację news values, za którą odpowiada znana skądinąd do dzisiaj agencja informacyjna Reuters, stworzono już w połowie XIX wieku. Znajdujemy w niej wyraźną sugestię, iż najbardziej pożądaną informacją dla dziennikarza, a co za tym idzie dla jego pracodawcy - wydawcy, jest katastrofa liniowca lub promu na oceanie, sensacyjne zbrodnie i gwałty, trzęsienie ziemi, cyklon bądź powódź [6]. Jednym słowem opisując - skandal. Albo cokolwiek, co owym skandalem - czymś niebywałym, szokującym, nieakceptowanym - może być. Tak narodził się tabloid.
Początkowo terminem tym oznaczano silną, skondensowaną tabletkę. Później nazwą tą zaczęto tytułować specyficzny rodzaj pisma, w formacie nieco mniejszym od rozmiarów tradycyjnych gazet, dzięki czemu, trzymając ją rozłożoną, bardzo łatwo można się poświęcić lekturze np. w zatłoczonym tramwaju, jak i w poczekalni u lekarza lub w innych miejscach, w których znajduje się wokół dużo ludzi.
Tego typu wydawnictwa szokują, oburzają, ale też i wywołują uśmiech politowania. Wiele osób podchodzi do nich z dużą rezerwą i umniejsza ich rolę. Ale to właśnie one są najlepiej sprzedającymi się dziennikami, kreują opinie, poglądy. Jednym artykułem są w stanie rozpętać aferę obyczajową, bądź zmieść ze sceny politycznej znaczącego jej uczestnika.W swoich rozważaniach przedstawię krótką historię powstania "pięciogroszówek", przybliżę najbardziej znamienite tytuły tego typu wydawnictw oraz spróbuję odpowiedzieć na tytułowe pytanie - czy tabloid jest symbolem upadku kultury czy też wprost przeciwnie - świadczy o jej rozwoju?
W 1901 roku Gabriel Trade w studium "L'Opinion et la foule" dokonał rozróżnienia między tłumem a publicznością. Zgodnie z badaniami autora, tłum występował w całej historii, natomiast publiczność jest wytworem nowoczesnego społeczeństwa i wynika z komunikowania się za pomocą słowa drukowanego. Powstał nowy typ zbiorowości, którego istota polega na możliwości odczuwania jedności z osobami znajdującymi się w oddaleniu, lecz poddanymi działaniu identycznych bodźców [7]. To stwierdzenie niemal idealnie wpisuje się w historię "prasy bulwarowej". Dzięki przemianom społeczno-politycznym XIX wieku mógł pojawić się nowy rodzaj prasy - "Penny Press" - tabloid. Słowo to oznacza gazetę wydawaną w formacie ok. 37-40 cm x ok. 27-30 cm. Format tego typu prasy nie jest przypadkowy - ma ułatwić życie czytelnikowi podczas jazdy autobusem, metrem czy wykonywania innych czynności. Łatwo jest złożyć go na pół i nie przeszkadzać współpasażerom. Jej specyficzne wymiary w istotny sposób korelują z treścią, jaką prezentuje się w tego typu wydawnictwach - tekst ma być przyjemny, łatwy w odbiorze bądź szokujący. Należy pamiętać, iż już od początku swojej pracy, dziennikarz ma wpajane: twój tekst będzie zauważony, jeśli przyciągniesz uwagę czytelników, (...) będzie przeczytany, jeśli sprawy w nim poruszone będą dla czytelnika ważne, ciekawe [8]. Nie porusza się tematów niejednoznacznych moralnie (np. aborcja - P.K.) albo religijnych. Gazety te bazują na stwierdzeniu, iż sensacyjna wiadomość angażuje nie tylko prostą ciekawość czytelnika, lecz najróżniejsze emocje: lęku, gniewu, ambicji, niepokoju istnienia, niezaspokojonych ambicji, popędu płciowego oraz sadyzmu [9]. Informacja może być całkowicie zmyślona, byleby tylko przykuwała uwagę. W końcu XIX wieku Gordon Brennett [10] w pełni świadomie operował nieprawdziwymi newsami, podobnie [11] jak i prasa współczesna nastawiona na sensację [12]. Bardzo ciekawą technikę stosowano również w tzw. "sezonie ogórkowym" - otóż w jednym z polskich tabloidów dwudziestolecia międzywojennego [13] wykreowano "Fakira z IP" - fikcyjną postać zamieszkującą tereny Indii bądź Pakistanu. Był to człowiek obyty w świecie, dobrze wykształcony, przeżywający różnorakie przygody - od demonstracji przeciwko uciskowi biednych, po kolizję drogową. Czasem zdarzało się, iż wieści o życiu "Fakira z IP" stanowiły sensacje numeru, kiedy nie było tematów adekwatnych do profilu dziennika. W dzisiejszych tabloidach również co jakiś czas pojawiają się fikcyjne opowieści. Nie tylko z powodu Prima Aprilis, ale i bez okazji. Są to historie o rolniku oszukanym przez UFO, czy o wielorybie płynącym w górę Wisły. Zawsze można też prorokować: kiedy nadejdzie koniec świata, albo kiedy pojawi się kolejna klęska żywiołowa [14]. Specjalnością "Faktu" są też historie będące pretekstem do zamieszczania zdjęć nagich kobiet. 19 grudnia ub.r. gazeta opisała przypadek pana Sławka Nowackiego, który posiadł niezwykłą umiejętność widzenia kobiet nago. Nabył ją, gdy oglądając się za dziewczyną, uderzył głową w słup. Jest zdjęcie pana Sławka (32 lata), który "widzi to, co chciałby widzieć każdy prawdziwy mężczyzna", i fotografie rozebranych pań. "Tak widzimy my" - informował podpis pod zdjęciem ubranej blondynki idącej ulicą z siatkami. "A tak widzi ją Sławek" - ta sama dziewczyna z siatkami, ale naga. Kilka dni po sesji zdjęciowej do tekstu pewien dziennikarz "Faktu" jechał taksówką ulicą, na której pozowała modelka. - Wie pan, co tu ostatnio widziałem? Goła baba szła ulicą z siatkami - zwierzył mu się taksówkarz [15]. W tym miejscu, jako wręcz prorocze zdają się być tezy G. Le Bona - ta niezdolność do poprawnego rozumowania łączy się u tłumu z brakiem wszelkiego krytycyzmu, tj. brakiem umiejętności wyczuwania, co jest prawdą, a co fałszem, i z niezdolnością do wydawania trafnego sądu o jakimkolwiek czynie czy przedmiocie. Tylko sąd narzucony tłumowi znajdzie u niego uznanie, nigdy zaś sąd będący wynikiem skrupulatnych badań i roztrząsań. Pewne opinie jedynie, dlatego zbyt szybko się rozpowszechniają, że większość ludzi woli bez dowodu przyjąć gotowy już sąd od drugich, aniżeli zastanawiać się i formułować własny osąd [16]. Na potrzeby tej pracy zastąpię jedynie słowo "tłum" wyrażeniem "czytelnik masowy".
Należy również zwrócić uwagę, iż to tabloidom zawdzięczamy wynalezienie "dziennikarstwa śledczego", jak i również pewne wynalazki w kwestii samej techniki druku (o czym wspomnę w dalszej części pracy - P.K.). Konkludując - wysokonakładowa prasa sensacyjna była motorem postępu w dziedzinie poligrafii na przełomie XIX i XX wieku. W pierwszej połowie XIX wieku. prasa drukarska została poddana licznym innowacjom technologicznym, podążającym za postępującą rewolucją przemysłową [17]. W czasach, kiedy Benjamin Day zakładał "New York Sun" (jedną z pierwszych "rewolwerówek" - P.K.), rama prasy drukarskiej przekształcona została z drewnianej na stalową. Zasilana była parą, a powierzchnię drukarską stanowił cylindryczny odlew perforowanych liter. Więcej nowinek technicznych nastąpiło zaraz potem, m.in. zamiana druku osobnych kartek na druk ciągły, na rolkach papieru. Na przełomie XVIII i XIX wieku rękodzielnicza dotąd produkcja książek zaczęła się zmieniać w mechaniczną i przemysłową. W 1814 roku zastosowano szybkobieżną maszynę drukarską, napędzaną maszyną parową. Upowszechniła się litografia. W 1847 roku opatentowano rotacyjną maszynę drukarską. W drugiej połowie XIX wieku nastąpił przełom w technice składu. W 1884 roku wynaleziono linotyp - mechaniczne urządzenie do składania czcionek, trzy lata później wprowadzono monotyp. Wprowadzono nowoczesne sposoby przygotowania klisz drukarskich. W 1904 roku powstała pierwsza maszyna offsetowa [18].
Rewolucja, jakiej dokonały "pięciogroszówki" w dziedzinie marketingu prasy była olbrzymia - upowszechniły one sprzedaż uliczną, zazwyczaj wykonywaną przez małoletnich sprzedawców, którzy stojąc na rogu ulicy wykrzykiwali bardzo nośne tytuły - "skandal w rządzie", "romans znanej aktorki" itp. Warto w tym miejscu uświadomić sobie, że właśnie wtedy narodziła się koncepcja drukowania tytułów wielką trzcionką oraz nadawania im charakteru sensacyjnego.
Z tabloidami nierozerwalnie związane jest "żółte dziennikarstwo" [19]. Termin ten zwyczajowo odnosi się do sensacjonalizmu [20] w przekazywaniu wiadomości, które powierzchownie upodabnia się do fachowego dziennikarstwa. Spokrewnione z niniejszym jest określenie infotainment. Zostało ono stworzone w odniesieniu do przekazywania wiadomości w taki sposób, który zaciera i zlewa w jedno dziennikarstwo i entertainment (rozrywkę - P.K.), co krytycy uznają za pomniejszanie wartości przekazywanych informacji i profesjonalizmu dziennikarskich doniesień i relacji.
Na użytek "Penny Press" powstają agencje informacyjne. Pierwsza tego typu instytucja powstała w 1835 roku we Francji za sprawą Havasa, następne w 1849 roku w Niemczech (Wolff) i w 1851 roku w Wielkiej Brytanii (Reuter). Zwróćmy uwagę, iż rozwój prasy rozpoczyna się od tygodnika bądź miesięcznika i zmierza do dziennika, a nie odwrotnie. Odkrycie newsa umożliwia masową, mechaniczną produkcję symbolicznych przedstawień rzeczywistości [21].
Podsumowując - jakkolwiek źle nie wypowiadalibyśmy się o dzisiejszych tabloidach, musimy mieć na uwadze, iż w znaczący sposób przyczyniły się one zarówno do rozwoju marketingu, jak i technicznej strony wydawania gazet. Zawdzięczamy im również powstanie agencji prasowych oraz niektórych gatunków dziennikarskich.
Kim jest "typowy czytelnik" tabloidu?
Na wstępie próby zdefiniowania "typowego czytelnika tabloidu" przytoczę tekst pewnego blogera, trafnie, moim zdaniem, oddający pewne uwarunkowania dzisiejszego społeczeństwa - (...) Niewiele z nich (przeczytanych informacji, notek prasowych umieszczanych na stronach internetowych - P.K.) interpretuję, niewiele z nich przetwarzam w jakikolwiek sposób, nie mówiąc już o tym, że pewnie mniej niż połowę zapamiętuję. Nie jest tak zawsze, lecz łapię się na tym, że gapię się w, może nieco bardziej kolorową, jednak pustą ścianę. Nie sięgam głębiej i rzadko wyciągam wnioski. Nie szukam zależności pomiędzy przyjmowanymi treściami. Zachowuję się tak, jak czytelnik tabloidu. Przyjmuję sporą dawkę dobrych jakościowo informacji, jednak dawka ta czyni je po prostu bezużytecznymi. Czy moja aktywność w związku z tym różni się czymkolwiek od marnowania czasu w serwisach rozrywkowych na niższym czy wyższym poziomie? Czy po prostu nie jest to nowa, cyfrowa, forma gapienia się w telewizor? Jak radzić sobie z informacyjnym przeładowaniem? Dochodzę do wniosku, że jednym ze zdrowych objawów jest pozwolić sobie na niewiedzę, odpuścić sobie czasem i nie mieć ciśnienia na bycie zawsze najmądrzejszym. Nie znam się na sporcie, nie interesuje mnie piłka nożna. I to chyba nic złego, prawda? Od bieżącej polityki trzymam się jak najdalej. Nie muszę wypowiadać się na tematy, na których się nie znam. Lubię za to posłuchać mądrzejszych i to właśnie w takich bezpośrednich relacjach, relacjach mędrca i ucznia, szukam tego, co najbardziej wartościowe. Świat bez wątpienia przyspieszył - tempo naszego życia, ilość pracy, jaką wykonujemy ulega zwiększeniu. Człowiek konsumuje coraz więcej i szybciej, natłok informacji paraliżuje nasz mózg. Specjalizujemy się w danym wycinku wiedzy, zostawiając całą resztę "autorytetom", które w naszym mniemaniu posiadają na dany temat wiedzę. Z drugiej strony, czytelnik poszukuje rozrywki oraz poruszenia swojej wrażliwości, a niezmiennie dają mu to plotki o znanych ludziach, opisy tragedii bądź niezwykłych zdarzeń. Tego wszystkiego dostarcza tabloid. Jego odbiorca wie, że czasem jest oszukiwany, że rzeczywistość jest naginana, ale przymyka na to oko [22]. Sprzyja temu fakt, iż media drukowane, są konsumowane w sferze prywatnej, nawet jeśli jesteśmy w miejscu publicznym, dążymy do prywatności, tworzymy papierową granicę izolujących nas od reszty pasażerów, czytelników [23]. Co więcej, czytelnik rzadko kiedy czyta gazetę od deski do deski, raczej wybiera interesujące go informacje [24].
Struktura czytelnictwa w Polsce w okresie od sierpnia 2010 roku do stycznia 2011 roku przedstawia się następująco:
Dzienniki ogólnopolskie | Procent respondentów |
Gazeta Wyborcza | 13,84% |
Fakt | 13,72% |
Metro (dziennik bezpłatny) | 6,45% |
Super Express | 6,06% |
Rzeczpospolita | 4,10% |
Przegląd Sportowy | 3,54% |
Dziennik Gazeta Prawna | 2,99% |
Echo Miasta (dziennik bezpłatny) | 2,25% |
Gazeta Podatkowa | 0,74% |
Sport | 0,71% |
Puls Biznesu | 0,27% |
Parkiet Gazeta Giełdy | 0,19% |
Zwróćmy uwagę na wysoką pozycję tabloidów i bezpłatnych dzienników, które często publikują tabloidowe newsy, oraz "Przeglądu Sportowego", określanego mianem "tabloidu sportowego". Po zsumowaniu tych danych okazuje się, iż wśród dzienników, ponad 32 procent czytelników sięga po tabloidy, bądź gazety tabloidyzujące. Najnowsze badania Polskich Badań Czytelnictwa wskazują nawet, iż trend się pogłębia - "Fakt" miał w okresie od października 2010 do marca 2011 roku najwyższy poziom czytelnictwa spośród wszystkich dzienników - wynika z danych PBC. W okresie od października 2010 do marca 2011 roku czytanie "Faktu" deklarowało 13,76 procent Polaków. Na drugim miejscu w rankingu czytelnictwa uplasowała się "Gazeta Wyborcza", która straciła pozycję lidera - 13,67 procent respondentów, a na trzecim "Super Express" - 6,44 procent [26]. Czytanie bezpłatnego dziennika "Metro" deklarowało 6,21 procent Polaków, "Rzeczpospolitej" - 4,18 procent, "Przeglądu Sportowego" - 3,30 procent., "Dziennika Gazety Prawnej" - 2,80 procent, "Echa Miasta" (dziennik bezpłatny) - 2,37 procent, "Gazety Podatkowej" - 0,79 procent. Pierwszą dziesiątkę najchętniej czytanych dzienników zamknął "Sport" - 0,69 procent, a za nim w zestawieniu znalazły się "Puls Biznesu" - 0,33 procent oraz "Parkiet Gazeta Giełdy" - 0,19 procent.
Nie należy jednak ulegać pokusie, jakiej ulega wielu badaczy, twierdząc, iż typowy czytelnik "rewolwerówek" to osoba o niskim wykształceniu, niezamożna, bądź emeryt [27]. Moim zdaniem, te grupy społeczne dominują wśród odbiorców tego typu prasy, jednak ludzie na wysokich stanowiskach, dobrze wykształceni, również sięgają po "yellow press". Z oczywistych względów - reagujemy na te same bodźce, bez względu na wyżej wymienione atrybuty. Dlatego też, pisząc o "typowym czytelniku tabloidów", należy brać pod uwagę, iż jest nim każdy człowiek. Na tym, między innymi, polega sukces tego typu wydawnictw - starają się dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców i udaje im się to poprzez zbanalizowanie treści na rzecz formy.
1 | 2 |
Notka o autorze tekstu:
Paweł Kozłowski, absolwent antropologii kulturowej oraz europeistyki na Uniwersytecie Wrocławskim. Zainteresowania badawcze – historia mediów i przekazu medialnego, kreowanie wizerunku, celebryci, życie bohemy artystycznej. Prywatnie miłośnik dawnych polskich „Kresów Wschodnich”.
Komunikaty
Etnologia.pl
czasopismem
Pragniemy poinformować, iż z dniem 31.03.2010 roku decyzją Sądu Okręgowego w Poznaniu Wydział I Cywilny strona internetowa www.etnologia.pl została zarejestrowana jako czasopismo pod tytułem Etnologia i wpisana do rejestru Dzienników i Czasopism Sądu Okręgowego w Poznaniu pod numerem RPR 2613.
Serwisy powiązane tematycznie
O Ludach Północy
Arktyka.org - informacje o rdzennych ludach zamieszkujących obszary Arktyki i terenów subarktycznych. Historia, kultura, teraźniejszość.
Indianie Ameryki Pn.
Indianie.org.pl - kultura, sztuka i tradycja Indian Ameryki Północnej - teksty, galerie fotografii, krótkie prezentacje filmowe i muzyka.