Etnologia.pl
O serwisie
Zadaniem, jakie stawiamy przed sobą, jest uwolnienie etnologii z jej akademickiej niedostępności; wykazanie, jak daleko i szeroko poza mury uczelni może sięgać ...
czytaj...
Etnologia.pl poleca
Robert Young Postkolonializm
Young dokonuje przeglądu kulturowych, społecznych i ...
Etnologiczne spojrzenie na rzeczywistość
Serwis etnologiczny
Polska
"W naiwnej czy ludowej sztuce jest taka poezja" - słów kilka o malarstwie Wiktora Chrzanowskiego.
| strona: | 1 | 2 | 3 |
"Głównym celem działalności artystycznej uzdolnionych jednostek, a równocześnie najważniejszą z podniet twórczości było zaspokajanie własnej potrzeby kształtowania piękna" (Grabowski 1976, s.98.). Takie też jest malarstwo Chrzanowskiego, wyrosło ono z chłopięcych fascynacji światem, obrazami dzieciństwa, zapachami, kolorami, które na długie lata zapadły w umyśle młodego człowieka. Następnie utrwalane na płótnach stały się strażnikami pamięci, nie tylko wydarzeń z jego najbliższej przeszłości, lecz także tych wyrosłych z zamiłowania do historii i prawdy historycznej, wyniesionej zresztą z domu. Ucieczka w świat twórczości nieprofesjonalnej, naiwnej, z charakterystyczną dla niej powtarzalnością, rytmiką, zachwianiem proporcji, żywą kolorystyką jest też dla nieco skrytej i introwertycznej osobowości malarza odpowiedzią na zastaną rzeczywistość. Wyidealizowana, poprawiona, wręcz hiperpoprawna wizja świata koresponduje z jego systemem wartości. Jest świadomy, że świata nie zmieni, jednakże obcowanie ze sztuką ma napawać optymizmem, stworzyć dystans do zmieniającego się z zawrotnym tempie świata z właściwym mu kultem pieniądza, brakiem poszanowania, jednostki, historii, tradycji.
Jakie jeszcze zadania pełni twórczość dla Wiktora Chrzanowskiego? Zastanowiwszy się chwilkę odpowiada: "Mi się wydaje, że jestem w dramacie, jednym kłębkiem nerwów a tam [na obrazach- przyp. P.D.] wychodzi taki świat piękny bajkowy, może nie potrafię inaczej?". W takim razie sztuka jest dla niego swego rodzaju formą terapii, oderwaniem się od szarej rzeczywistości, jest ucieczką w świat fantazji, iluzji. Sam malarz nie zaprzecza: "No na pewno jakaś terapia tam jest, przecież praca, życie też jest terapią, kontakty z ludźmi, wszystko może być terapią i przekleństwem". Myśli, myśli i zaraz pospiesznie dodaje: "Ja się męczę często, ale muszę to robić, ja już gdybym tego nie robił, to życie by straciło barwy całkiem, a tym bardziej jak się człowiek jeszcze starzeje, taka twórczość to jest jakimś wymiarem człowieka, spełnienia".
O pracach Chrzanowskiego powstało kilka artykułów, miał indywidualne wystawy, Aleksander Jackowski umieścił go w książce "Sztuka zwana naiwną", wraz z 90 innymi twórcami, co jest dla niego niewątpliwie nobilitacją. Mimo to cechuje go niepewność siebie, co rusz zadaje sobie pytanie na ile jest dobry, czy jego obrazy podobają się wystawcom, bo to jest według niego najważniejsze. Medialny szum wokół artysty nie jest czymś trwałym, jak twierdzi: "Sama satysfakcja taka drukowana czy blask telewizora to jest chwilowe, jak ktoś kupi, wiesz że to ktoś chce mieć i jeszcze za to zapłaci, jest to coś bardziej namacalnego, trwałego. Blask telewizora i flesz też jest namacalny ale krótkotrwały, tak samo jak druk w książce".
|
|
Jak być artystą i jak żyć z artystą?
Czy można jasno odpowiedzieć sobie na pytanie czy artystą się jest, bywa czy zostaje i jakie są kryteria tego podziału? Chyba raczej nie. Aleksander Błachowski wywiadzie dla "Tygodnika Ludowego" stwierdza: "Odkrywanie talentów polega na znajdowaniu tego, co w człowieku <
Ewa, żona Wiktora Chrzanowskiego, podziela i rozumie pasje męża: "Jeżeli ma takie zainteresowania, to oczywiście poświęca temu czas i to jest jego całą podstawą życia". Czy to nie jest tak, że z jednej strony artysta "siedzi" w rzeczywistości a z drugiej strony jest nieobecny, zatopiony w swojej twórczości? Odpowiada uśmiechając się: "Mój mąż to akurat twardo chodzi po ziemi i jednocześnie tworzy". Brak tu jakichkolwiek zgrzytów, aczkolwiek stałe przesiadywanie nad sztalugami jest na pewno jakimś wyrzeczeniem, dlatego zaraz dodaje: "Wolałabym, żeby miał więcej czasu dla rodziny, aniżeli dla ciągłego, twórczego myślenia". Ile czasu spędza na pracami, wie tylko ona: "Bardzo dużo nad tym siedzi, bo to tylko nie samo wykonanie, nie tylko realizacja tej wizji, plus przygotowanie, które więcej czasu zajmuje". Czyli jakimś kosztem się to odbywa... "No na pewno kosztem życia rodzinnego". A co ze zwykłym zarobkowaniem, odkładaniem na spokojną starość? "Rozstał się z pracą, mógł zadbać o swoją emeryturę, ale stwierdził, że ma jeszcze tyle do zrobienia i takie ma plany, że trzeba postawić tylko na twórczość". Artysta, jak artysta, tworzyć musi a rzeczy dookoła na chwilę tracą sens, odchodzą w niebyt za sprawą twórczego amoku lub poszukiwaniu inspiracji dla dalszych działań. Współegzystencja z taką osobą na pewno nie jest łatwa, lecz jak miło później dzielić glorię chwały na wystawach i być niejako współautorem sukcesu.
|
|
Ludowe czy nieprofesjonalne? Przemiany sztuki ludowej
Wcześniej wspomniałem o tym, że kultura ludowa i jej rola, odbiorca uległy znacznym przeobrażeniom, jednakże czym jest dziś sztuka ludowa, jakie są jej wyznaczniki? Te, i inne pytania zadał sobie również Aleksander Jackowski po ogólnopolskim konkursie dla twórców ludowych pt. "Ziemia bliska sercu", zorganizowanym przez Muzeum Etnograficzne w Toruniu. Rozterki jurora wynikały w znacznym stopniu z rozbieżnych definicji tego, co jest ludowe, a co do ludowego obecnie możemy "zaliczyć". Kiedy mówimy o rękodziele wykonywanym współcześnie, lecz dawnymi technikami, przypominającym dawne czasy świetności, z zachowaniem tradycyjnych ornamentów, kolorystyką, to nie mamy problemów z jej zaklasyfikowaniem. Zdajemy sobie przy tym sprawę ze zmiany odbiorców wytworów sztuki ludowej, którym jest teraz człowiek z miasta, mający odmienne gusta, potrzeby. Jednakże, mówiąc o przedmiotach wyrabianych współcześnie zaczynamy utożsamiać pojęcia sztuki ludowej i stylu ludowego. Dzieje się tak dlatego, że staramy się współczesne wyroby adoptować do pojęcia sztuki ludowej. Czy dzieje się to słusznie, czy nie jest to pewne nadużycie? Można powiedzieć, że jest to normalny proces, ewolucja, zmiana w czasie, co byłoby dowodem na to, że nie jest to twór skostniały, lecz ulegający przeobrażeniom, biegnący z duchem czasu.
Jackowski podnosi larum, iż nie zawsze da się już zatrzymać przemian w sztuce pod wpływem kultury masowej i jej wzorców estetycznych, kultury tandety. Nawet najmniejsze zmiany w wytwórczości budzą gwałtowny sprzeciw etnografów, którzy stojąc na straży dobrego smaku starają się przywrócić dawny wzorzec upodobań. Twierdzi, że walkę o gust estetyczny powinniśmy zaczynać od najmłodszych lat, a nie wtedy gdy twórca ma już wyrobiony swój styl, nie zawsze będący odzwierciedleniem kanonów sztuki ludowej. Doskonałym przykładem przeglądu sytuacji są właśnie konkursy, gdzie można dostrzec owe przemiany. Mówiąc o samym konkursie Jackowski stwierdza, że: "Jeszcze ćwierć wieku temu [artykuł z 1989 r.- przyp. P.D.] odrzucono by ok. 90% nadesłanych rzeźb i obrazów, w tym wiele obecnie nagrodzonych. Zmienia się oblicze twórczości, zmieniają się i nasze kryteria. Po pierwsze rozszerzają; po drugie- obniżają w wymogach artystycznych (...), po trzecie- zaczynamy w rzeźbie i malarstwie zawracać uwagę na te wartości, które reprezentuje twórczość intuicyjna, a więc nie podlegająca osądowi środowiska, przekazowi tradycyjnych treści" (Jackowski 1989, s.167).
Już w 1983r. Maria Woźniak pisała o zmieniających się trendach w sztuce ludowej, o rozłamie na wytwórczość pod klienta i twórczość dla "Cepelii". Jak zaznaczała: "Współpracownicy Cepelii wykonują niejednokrotnie dla tej instytucji inne wyroby, a na użytek własny i swojego środowiska inne, odpowiadające jego gustom. Produkcja na potrzeby Cepelii jest zbyt często traktowana wyłącznie jako sposób zarobkowania, a nie możliwość realizacji własnych potrzeb twórczych" (Woźniak 1983, s.14). Czy instytucja powstała w celu ratowania, upowszechniania twórczości ludowej w pewnym momencie przez swoją hiperpoprawaność, określając co jest ludowe a co nie jest, nie ingeruje za bardzo w tą działalność, aż nadto ją hamując? Niemożliwą jest sytuacja, w której to etnograf nie dopuszcza interpretacji twórcy jako twórczego przejawu działalności artystycznej. Teraz to on stał się swego rodzaju cenzorem dopuszczając do konkursu i nagradzając prace w jego mniemaniu te najbardziej ludowe, przedstawiające wysoki poziom artystyczny. Trudno zatem dziwić się twórcom, że powielając przez kilkadziesiąt lat pewne wzory pragną odmiany, wprowadzenia pewnych nowości. Z tą różnicą, iż współczesne zmiany zmierzały w kierunku estetyki miasta a nie dotychczasowej wspólnoty wiejskich upodobań estetycznych. Od 1949 machina zwana "Cepelią" postanowiła wziąć "pod opiekę" ludzi wywodzących się z kultury wsi nadając im status twórcy ludowego. Ukoronowaniem tego była wpisanie do Stowarzyszenia Twórców Ludowych, które dawało wielorakie przywileje materialne, szczególnie emerytalne. Należy do niego także Wiktor Chrzanowski, dzięki niemu otrzymał stypendium ministra kultury i sztuki, nie było ono wysokie, lecz stanowiło comiesięczny zastrzyk gotówki. Inaczej postrzegani są amatorzy, bowiem nie są a żaden sposób zrzeszeni, pozostają jedynie pod opieką domów kultury. Jednak pomimo parasola ochronnego jaki roztaczała "Cepelia" nad swoimi twórcami to chcąc nie chcą narzucała tematy prac organizując konkursy, przeglądy. Wtedy artysta musiał "wstrzelić" się w konwencję i tworzyć pod narzuconą tematykę. Co na ten temat sądzi sam zainteresowany? Pytany czy to co robiła "Cepelia" było dobre odpowiada: "Bardzo dobre, "Cepelia" była kiedyś dla mnie, takiego, bo wie pan ja tam o sztuce nic nie wiedziałem, sztuka ludowa jako taka, to był inny świat, chociaż na wieś jeździłem, przez funkcjonowanie w życiu miejskim zapomniałem, że coś takiego jest. "Cepelia" była czymś, co było kolorowe, bo nikt mi nie powie, że to były jarmarczne kolory". A "Cepelia" może zauroczyć chłopaka z przedmieścia, dla którego to powinno być czymś bliższym, niż dla miastowego? "Ja zawsze chciałem być miastowym prawdziwym, bo chłopak z przedmieścia nie jest ani ze wsi ani z miasta, jest z przedmieścia, daleko mu na wieś, daleko do miasta z wszystkimi utrudnieniami, do nauki, do zabawy". Co z narzucaniem tematów przez "Cepelię", czy to zjawisko dobre, złe? "Trzeba było to troszkę podtrzymywać, zrobić na to trochę rynek, zapotrzebowanie". Czy to nie jest przypadkiem sztuczna sytuacja? "Tak".
|
|
O ile w rękodziele, mimo zmian, możemy dostrzec ciągłość przekazu pokoleniowego to z plastyką figuratywną już nie jest taka prosta sprawa, dotyczy to przede wszystkim malarstwa. Najgorszą rzeczą jeśli chodzi o obrazy był brak punktu odniesienia. Te dawne nie były twórczością ludu, ale dla ludu, również tematyka odbiega od przyjętych dotychczas standardów. Pejzaże, portrety, sceny rodzajowe mają się nijak do malarstwa sakralnego, które odgrywało niegdyś znaczącą rolę. Dlatego Jackowski mówi o trudnościach z jakimi boryka się juror na tego typu konkursach. Ponad połowę prac musiano odrzucić uznając, że są to prace amatorskie lub przedstawiają niski poziom artystyczny. Zużywają się dawne kryteria oceny, a nawet same pojęcia jak sztuka naiwna i ludowa stają się terminami tożsamymi. Trudności z zaklasyfikowaniem mamy w przypadku "naiwizacji" ludowych i "ludowienia" naiwnych. Na wystawie pojawiły się także i takie prace, które zaistniały tu dlatego, że artysta ma już ugruntowaną pozycję lub wieloletnia praktyka sprawiła dopuszczanie tychże obrazów, jednakże nie powinny znaleźć się na tym konkursie. Tu, obok prac Krawczuka, Piasnej, Lucińskiego, Kaweckiego, Sówki, Albiczuka, Lubockiego Jackowski podaje także Chrzanowskiego. Zdaniem jurora cały dział malarstwa powinien widnieć pod szyldem plastyki nieprofesjonalnej, naiwnej czy intuicyjnej. Twierdzi, że trudno uznać ich za ludowych, retorycznie pyta: "Dlaczego więc, znając przecież regulamin, uznali siebie za <
Sami zaś uczestnicy konkursów uważają się za ludowych, ponieważ podejmują chłopską tematykę i tkwią w opozycji do malarstwa profesjonalnego, akademickiego. Z kolei inni nawiązują do zasad i form sztuki ludowej jako wyznacznika tego stylu, poza tym fakt urodzenia na wsi i życia w tym środowisku jest dla nich równie istotny. Sam artysta za stricte ludowego się nie uważa, jednakże wypowiedzi autorytetów "Nie trzeba być chłopem, żeby czuć jak chłop" utwierdzają go w przekonaniu, że za takowego powinien się uważać. Wszelkie zatem pretensje pod adresem samego zainteresowanego nie powinny mieć miejsca.
Chrzanowski jednak czuje się związany nie tyle ze środowiskiem wiejskim, co ze sztuką ludową, jest to swego rodzaju mentalne porozumienie, poczucie przynależności do tej kultury.
Jackowski zaraz jednak bije się w pierś i sam stwierdza, że etnografowie chcąc w jakiś sposób pomóc twórcom wciskają ich w ramy "ludowego". Inną kwestią jest tworzenie w tym stylu, tylko po to, aby uzyskać legitymację STL'u, za czym idą stypendia, zapomogi, zapraszanie na wystawy itp. Dawniej artystą ludowym po prostu się zostawało, dziś może to być świadomy wybór, szansa na zaistnienie.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Jackowski proponuje dowartościowanie pojęć, takich jak, twórczość intuicyjna, naiwna, bo jak twierdzi, jeśli coś w rzeźbie czy malarstwie ma rzeczywistą wartość to właśnie twórczość naiwna, spoza wszelkich wzorców. Trudno dziś mówić o sztuce ludowej patrząc na przemiany na wsi, postuluje się więc zastąpienie ich takimi terminami jak: sztuka intuicyjna, naiwna w opozycji to twórczości amatorskiej.
Pomimo, że Wiktora Chrzanowskiego trudno nazwać stricte artystą ludowym, to nie można odmówić mu partycypowania w owej kulturze, z którą czuje się związany. Mentalna przynależność do kultury chłopskiej, jak i problemy definicyjne samych badaczy kultury ludowej świadczą na korzyść malarza. Potrafił on znaleźć dla siebie miejsce w stale zmieniającej się sferze działań artystycznych, twórców związanych lub pochodzących ze wsi. Zacierające się granice między miastem a wsią, postępująca industrializacja wsi, migracje, brak przekazu pokoleniowego, nie są czynnikami sprzyjającymi kultywowaniu życia i tradycji poprzednich pokoleń. Warto przy dyskusji nad sztuką nie tylko Wiktora Chrzanowskiego, lecz całej twórczości i artystów tego nurtu, nazywanych przez Aleksandra Jackowskiego "Współczesnymi prymitywami, artystami dnia siódmego, czystego serca, naiwnymi, innymi, osobnymi, samoistnymi, autsajderami, nie poddanymi presji kultury" (Jackowski 1995, s.12) zajrzeć do jego książki "Sztuka zwana naiwną" aby przyjrzeć się sylwetkom najciekawszych twórców, do których dotarł w ciągu 40 lat swoich poszukiwań. We wstępie ciągle podkreśla, że "W życiu tych twórców dzieło i osobowość przenikają się w stopniu nieporównywalnie większym niż u artystów profesjonalnych" (ibidem, s.7) i w tym tkwi ich siła. Pozbawieni narzuconych z góry konwencji tworzą wyrażając siebie a cechy takie jak talent, pasja, intuicja dają solidne podstawy w poruszaniu się w meandrach sztuki. Większość samorodnych artystów, bez żadnych szkół, a z wrodzonym poczuciem estetyki i zmysłu artystycznego doskonale potrafi odnaleźć swoje miejsce w sztuce, która czasami ich odrzuca, traktując jako gorszą, odpad sztuki wysokiej. Warto jednak pochylić się nad tym niedocenianym, leżącym na rubieżach działań artystycznych kierunkiem, który powoli odchodzi do lamusa. Doskonałym przyczynkiem do tego jest twórczość Wiktora Chrzanowskiego, będącego jednym z ciekawszych malarzy nieprofesjonalnych, który twierdzi, że "W naiwnej czy ludowej sztuce jest taka poezja".
|
|
Bibliografia
1. Błachowski Aleksander, Etnografia. Ścieżka edukacji regionalnej, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze. Oddział w Toruniu, t. I, Toruń, 2003.
2. Grabowski Józef, Dawny artysta ludowy, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa, 1976.
3. Grabowski Józef, Sztuka ludowa. Formy i regiony w Polsce, Wydawnictwo Arkady, Warszawa, 1967.
4. Jackowski Aleksander, Polska sztuka ludowa, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2002.
5. Jackowski Aleksander, Sztuka zwana naiwną, Wydawnictwo Krupski i S-ka, Warszawa, 1995.
6. Jackowski Aleksander, Kiedy ludowe przestaje być ludowe. Rozterki jurora., Polska sztuka ludowa, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Rok XLIII, Nr 3, Wrocław, 1989., s. 165-171.
7. Kędra Emilia, Jak być artystą?, [w:] Tygodnik Ludowy, 17. IX..1989.
8. Kotarska Elżbieta, Cegiełka w plecaku, [w:] Gościniec. Miesięcznik Turystów i Krajoznawców, Rok XXI, Nr 5 (234), Maj 1989.
9. Piątkowska Krystyna, Kultura a ikonosfera. Etnologiczne studium wybranych przykładów ze wsi współczesnej, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze. Komitet Nauk Etnologicznych Polskiej Akademii Nauk, Łódzkie Studia Etnograficzne tom XXXIII, Łódź, 1994.
10. Woźniak Maria, Wytwórcy ludowi między własnym środowiskiem a "Cepelią", Polska sztuka ludowa, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Rok XXXVII, Nr 1-2, Wrocław, 1983., s. 9-19.
11. Oraz na podstawie wywiadów przeprowadzonych z Wiktorem Chrzanowskim 18.XII.2006 r i 6.II.2007 r.
Fot. obrazu Alojzego Chrzanowskiego w tekście wykonana przez Pawła Dziewita ( ze zbiorów malarza).
Fot. Wiktora Chrzanowskiego w tekście wykonana przez Pawła Dziewita.
Zdjęcia, obrazów, rzeźb wykonane przez Pawła Dziewita ( zdj. 1-41 oraz 43-55 ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Toruniu; zdj. 42 i 56 ze zbiorów malarza).
| 1 | 2 | 3 |
Komunikaty
Etnologia.pl
czasopismem
Pragniemy poinformować, iż z dniem 31.03.2010 roku decyzją Sądu Okręgowego w Poznaniu Wydział I Cywilny strona internetowa www.etnologia.pl została zarejestrowana jako czasopismo pod tytułem Etnologia i wpisana do rejestru Dzienników i Czasopism Sądu Okręgowego w Poznaniu pod numerem RPR 2613.
Serwisy powiązane tematycznie
O Ludach Północy

Arktyka.org - informacje o rdzennych ludach zamieszkujących obszary Arktyki i terenów subarktycznych. Historia, kultura, teraźniejszość.
Indianie Ameryki Pn.
Indianie.org.pl - kultura, sztuka i tradycja Indian Ameryki Północnej - teksty, galerie fotografii, krótkie prezentacje filmowe i muzyka.



