Etnologia.pl
O serwisie
Zadaniem, jakie stawiamy przed sobą, jest uwolnienie etnologii z jej akademickiej niedostępności; wykazanie, jak daleko i szeroko poza mury uczelni może sięgać ...
czytaj...
Etnologia.pl poleca

Postkolonializm
Young dokonuje przeglądu kulturowych, społecznych i ...
Etnologiczne spojrzenie na rzeczywistość
Serwis etnologiczny
Polska
"W naiwnej czy ludowej sztuce jest taka poezja" - słów kilka o malarstwie Wiktora Chrzanowskiego.
Artysta a dzieło
praktykujących którąś z tradycyjnych form sztuki, a nawet
w przypadku artystów twórczość nie jest ograniczona do
doświadczenia ich własnej sztuki.
Każdy z nas posiada zdolności twórcze, które skrywają się w wyniku
konkurencji oraz agresji wywołanej dążeniem do sukcesu. (...)
Tworzenie - czy to będzie obraz, rzeźba, symfonia lub powieść -
wymaga nie tylko talentu, intuicji, siły wyobraźni i oddania, lecz
również zdolności kształtowania materiału, która to zdolność mogłaby być
rozciągnięta na inne, odpowiednie sfery w życiu społecznym".
Joseph Beuys, Heinrich Boll
Fundamentalną jest cecha przeżywania i tworzenia wartości artystycznych, nieobca również twórcom ludowym. Wiąże się to z pojęciem piękna, które może być definiowane wielorako. Grabowski proponuje następującą definicję: "Pięknem zaś można najogólniej nazwać te cechy ludzkich wytworów, przez obecność których oglądanie danych przedmiotów staje się dla człowieka przyjemne, miłe, dające szczególne zadowolenie, niekiedy wywołuje nawet zachwyt" (Grabowski 1976, s.28). Piękno wyrobów ludowych przejawia się w formie, kształcie, kolorystyce (pierwotnie wszystkie wytwory kultury materialnej stawiały na utylitarność, zdobnictwo odgrywało drugorzędną rolę, lecz zmienił się odbiorca, a co za tym idzie i charakter przedmiotów, które już nie służyły własnemu środowisku, lecz odbiorcy miejskiemu). Jak konstatuje dalej Grabowski: "Głównym celem działalności artystycznej uzdolnionych jednostek, a równocześnie najważniejszą z podniet twórczości było zaspokajanie własnej potrzeby kształtowania piękna" (ibidem, s.98). Lecz zaspokajanie tej potrzeby piękna znajdowało się na marginesie zajęć związanych z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Środowisko wiejskie niechętnym okiem patrzyło na twórców ludowych uważając ich za outsiderów, nie była to działalność rozpatrywana w kategoriach pracy zarobkowej, lecz jako zabawa, popis. Działo się tak dlatego, że niektórzy artyści ludowi angażując się w realizację swoich pomysłów zaniedbywali gospodarkę, często mieli bardzo luźny stosunek do pieniędzy i spraw materialnych. Czasem zyskiwali podziw lokalnej społeczności, ale działo się to wtedy, kiedy ich działalnością interesowali się ludzie z miasta lub jak były z tego jakieś profity, najczęściej materialne. Twórca był darzony podziwem nie ze względu na jakość wytwarzanych dzieł, ich walory artystyczne, lecz z powodu splendoru, który temu towarzyszył. Bowiem w okresie PRL'u wzorce zachowań płynęły głównie z miasta a zanikająca twórczość ludowa znalazła się pod opieką "Cepelii".
Jeszcze jedną istotną cechą dotyczącą zagadnienia twórczości ludowej jest to, iż o sztuce ludowej pisano jako o całości, rzadko pochylając się nad poszczególnymi jednostkami (same prace twórców były bezimienne, traktowano je początkowo jako twór kolektywny). Sztuka warstw wykształconych palmę pierwszeństwa daje jednostce jako indywiduum.
Nowe warunki w jakich znalazła się sztuka ludowa tj. zmiana wektora przepływu wytworów sztuki ludowej (dla odbiorcy miejskiego), opieka "Cepelii", organizacja konkursów, wystaw sprawiły, że twórca zaczął być traktowany indywidualnie. W przeciwieństwie do początkowego okresu sztuki ludowej, gdzie nie starano się demonstrować swojego autorstwa, gdyż sposób wykonania danego przedmiotu już był na tyle charakterystyczny, że nie było potrzeby zaznaczania imienia wykonawcy. Ponadto nie była wytwórczość nastawiona na promocję ale jedynie miała zaspokajać potrzeby lokalnej społeczności. Jedynym warunkiem dopuszczającym wytwory sztuki ludowej był obowiązujący, zrozumiały dla wszystkich kanon piękna. Nie istniała ochrona praw autorskich, tak samo jak nikt nie uważał się za artystę. Umiejętności przekazywane z pokolenia na pokolenie traktowane były jako element kultury, dziedzictwa przodków. Co ważne w tym oglądzie świata ważne było to, iż wszyscy posiadali kompetencje aby oceniać wytwory rąk ludzkich. Czy zatem dziś, w nowych okolicznościach, można jeszcze dziś mówić o twórcach ludowych, w jakim stopniu są oni związani z dawnym pojmowaniem sztuki ludowej? Doskonałym przyczynkiem do tej analizy będzie krótka monografia malarza Wiktora Chrzanowskiego.
|
Początek
Na wywiad początkowo nie chciał się zgodzić, bo jak pytał "O czym tu rozmawiać?". "Wie pan - ciągnął- maluje trochę ale, żeby o tym pracę robić, nie wiem czy to jest dobry pomysł, są przecież lepsi ode mnie". Po dłuższej rozmowie przekonuje rozmówcę i w końcu dochodzi do spotkania w mieszkaniu na toruńskim rubinkowie. Trochę nieśmiało, acz stanowczo zaprasza do siebie, siadamy przy stole, zapala papierosa, przez dym widać twarz zmęczonego człowieka, siwe włosy bezładnie opadają na czoło. Początkowo trochę skrępowany ożywia się kiedy zaczynamy rozmowę. Widać wyraźnie, że opowiadanie o sztuce, swojej twórczości sprawia mu radość.
Od czego zatem się wszystko zaczęło? "Ojciec był ogrodnikiem i mieliśmy trochę ziemi, to się konik przewijał, to jakaś krówka" - wspomina dawne czasy. Widok z okna blokowego mieszkania w niczym nie przypomina dawnych krajobrazów z dzieciństwa. Domek stojący na uboczu na przedmieściach miasta (dzielnica Mokre), niemal pod lasem, był świadkiem przejeżdżających a czasem goszczących na płycie dawnego lotniska taborów cygańskich. Obozowicze wzbudzali fascynację młodego Wiktora, który doskonale pamięta tę feerię barw wozów, strojów, ogniska i śpiewy pod nocnym niebem. Zauroczenie to trwa do dnia dzisiejszego i jak mówi malarz niedługo zaowocuje pracami o tej tematyce.
Potem przyszedł czas na edukację, którą wspomina niechętnie "Szkoła podstawowa-pod górkę, nie lubiłem matematyki, ale już jako dziecko czytywałem książki, miałem własną bibliotekę". "Nie tyle wydawałem na cukierki, ile już kupowałem sobie książeczki" - mówi. Będąc typem introwertyka literatura była dla niego alternatywnym światem pozwalającym rozwinąć skrzydła "To był kontakt ze światem wyobraźni". Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest człowiekiem otwartym, w istocie zakorzeniona nieufność nie ułatwiała mu życia. "Ja się do świata nie rwę, choć próbowałem ale mi nie wyszło" konstatuje po latach.
Pytając, co było takim przełomowym momentem, w życiu artysty, który pozwolił odkryć w sobie potencjał twórczy Chrzanowski bez zastanowienia podaje "Podhale w ogniu". Na jego twarzy rysuje się uśmiech, zaciąga się papierosem, chwilę myśli, "Ojciec mnie jako dziecko, może to była pierwsza, może druga klasa szkoły podstawowej, zabrał na film kolorowy <
Od tego czasu postanowił wszystko podporządkować swojej pasji. Po rzuceniu szkoły zawodowej imał się różnych zajęć, był m.in. przez pewien okres fryzjerem, jednak aby zostać profesjonalnym artystą musiał zaocznie zrobić maturę. Umożliwiała ona dostanie się na wymarzoną Akademię Sztuk Pięknych. Aby doskonalić swoje umiejętności uczęszczał przez kilka lat na zajęcia kółka plastycznego przy Towarzystwie Miłośników Torunia. Największym problemem zdając na wymarzony kierunek był język rosyjski. Za pierwszym razem nie poszedł na poprawkę, bo myślał że zdał. Przy drugim podejściu znów miał repetę z rosyjskiego, lecz tym razem nie dostał się z powodu braku miejsc. Rozczarowanie było tym większe, iż teczka z rysunkami i malarstwem należała do jednej z lepszych. Początkowe niepowodzenia nieco ostudziły jego zapał. Nie czekając z założonymi rękoma wyjechał do Ciechanowa, gdzie w studium ekonomicznym poznawał tajniki reklamy. Niewiele z niej wyniósł, dlatego ukończywszy szkołę wyjechał na południe Polski, gdzie przez trzy lata malował szyldy w Chorzowie i Bytomiu. I tu miłe zaskoczenie, kontakt ze sztuką, tyle że ludową. "Na Śląsku zobaczyłem festyny ludowe... tam się spotkałem ze sztuką ludową, rzeźbą i malarstwem ludowym, ale głównie z rzeźbą i zacząłem rzeźbić". Wspomina tamten pobyt jako miejsce, gdzie górale przyjeżdżali ze sztuką. Podpatrując próbował rzeźbić, tak jak oni, wziął drewniane klocki i zaczął strugać. Chciał sprawdzić, czy też potrafi zrobić świątka. Wracając do Torunia podejmuje pracę w dekoratorni Teatru im. Wilama Horzycy. Przypadek sprawił, że został wysłany po farby do Pracowni Konserwacji Zabytków, gdzie zetknął się z pracą witrażowników. Biały fartuch, precyzja z jaką składano szklane obrazy rozbudziła fascynację tym zawodem. Jednak to fach nie dla niego, bo jak mu się wydawało, zarezerwowany jedynie dla ludzi po studiach. Jak się okazało znalazła się też praca dla technika i tak przez dziesięć kolejnych lat związał się z pracownią witraży, gdzie ciął i scalał elementy witraży. Pracownia Konserwacji Zabytków dawała stały dochód, lecz nie dawała możliwości rozwoju. Monotonia i poczucie braku spełnienia sprawiło, iż w kwietniu 1989 postanowił rzucić pracę i rozpocząć życie na własny rachunek. Od teraz to co stanowiło poboczną działalność artystyczną, swego rodzaju hobby miało przeistoczyć się w główne źródło zarobkowania.
|
Na własny rachunek
W połowie lat 70 zauważywszy, iż twórcy współpracujący z "Cepelią" niekoniecznie trudnią się typowymi rolniczymi zajęciami sam postanowił dostarczać swoje świątki. Tam, w jakiś magazynach, zwrócił na nie uwagę toruński kustosz i poławiacz talentów Aleksander Błachowski. Później nawiązał z nim stałą współpracę, "Podsunął mi jakieś konkursy, [Błachowski- przyp. P.D.] żebym startował i tak od jednego konkursu do drugiego" - jak wspomina Chrzanowski. Niezwykle ciepło mówi o swoim odkrywcy "Duże ma Błachowski serce dla twórców ludowych, bo parę razy z nim byłem, obserwowałem jego wypowiedzi, dużo dla nich zrobił, jest im oddany". Spotkanie z nim było katalizatorem dalszych działań, przekonany przez niego, że śmiało może konkurować z innymi postanawia na dobre związać się ze sztuką ludową.
Prace najwcześniejsze malował realistycznie, "Zmierzałem w kierunku malarstwa akademickiego" - mówi w jednym z wywiadów. Do dnia dzisiejszego zachowała się jedynie jedna - portret ojca. Studium umęczonego człowieka wisi nad komodą, przypominając trudne początki, rozczarowania związane z niedostaniem się na wymarzoną uczelnię, "Nie dostałem się na studia, za co im serdecznie dzisiaj dziękuję, bo gdybym skończył studia to czym bym był? Nauczycielem rysunku najwyżej" - mówi z dumą po latach. "W moim przypadku dobrze, że się nie dostałem, bo szansę jeszcze mam na Matejkę w sztuce ludowej" - śmieje się Chrzanowski.
Sztuka
W pokoju przeznaczonym na pracownię płótna zalegają pod sam sufit. Gdzieniegdzie kilka starych rzeźb z początkowego okresu twórczości, trzyma je z sentymentu, jak mówi. Wszędzie farby, pędzle, czuć atmosferę wysiedzianych setek godzin nad obrazami. Pokazuje ręką na kilka niedokończonych prac "Odkładam, widzi pan, to już 1,5 miesiąca i nie da rady, taka predyspozycja psychofizyczna. Ramkami się zajmowałem, dykty gruntowałem, ciąłem bo mi nic nie idzie, a coś trzeba robić" - utyskuje. Dziś może pozwolić sobie na kilka tygodni przerwy, nic go nie goni, ale nie zawsze tak było.
1 | 2 | 3 |
Komunikaty
Etnologia.pl
czasopismem
Pragniemy poinformować, iż z dniem 31.03.2010 roku decyzją Sądu Okręgowego w Poznaniu Wydział I Cywilny strona internetowa www.etnologia.pl została zarejestrowana jako czasopismo pod tytułem Etnologia i wpisana do rejestru Dzienników i Czasopism Sądu Okręgowego w Poznaniu pod numerem RPR 2613.
Serwisy powiązane tematycznie
O Ludach Północy

Arktyka.org - informacje o rdzennych ludach zamieszkujących obszary Arktyki i terenów subarktycznych. Historia, kultura, teraźniejszość.
Indianie Ameryki Pn.
Indianie.org.pl - kultura, sztuka i tradycja Indian Ameryki Północnej - teksty, galerie fotografii, krótkie prezentacje filmowe i muzyka.